piątek, 5 lipca 2013

Stoki? Giewont? Video!

Po opublikowaniu pierwszego postu zdecydowałam się podać adres do bloga na Facebooku, bo jak to mawiają - nie ma Cię na Facebooku, to znaczy, że nie żyjesz. Miałam małe obawy związane z przyjęciem tego blogowego pomysłu. Chyba nie spodziewałam się tak miłego przyjęcia:) Chociaż z drugiej strony wielu ludzi zamiast otwarcie krytykować, woli się po prostu nie odzywać. No nic, mam nadzieję, że zapału mi starczy na dłuższy czas :)

Zastanawiałam się, o czym napisać dzisiaj. Skusiła mnie lekka kontynuacja poprzedniej notki zaczepiająca się na niezdarnych ochroniarzach :) Ale po kolei...

Tydzień przed opisanym koncertem Piaska w Łodzi odbyła się IX edycja imprezy zatytułowanej Estrada Giewont. Jest to coroczne święto łódzkiego osiedla Stoki. W tym roku, po raz kolejny zresztą, wydarzenie miało charakter charytatywny. Grano na rzecz chorego na mukowiscydozę Franka. Co prawda moje zainteresowanie koncentrowało się przede wszystkim na występie gwiazdy wieczoru, czyli zespołu Video, jednak przez cały czas nie dowiedziałam się, na czym polegała zbiórka pieniędzy. Biletów brak, to może kilku sprzedawców postanowiło oddać zyski? Albo gdzieś była tajemnicza skarbonka?


Podczas gdy minął czas przeznaczony dla supportujących grup, ekipa Video rozkładała swój sprzęt, a publiczności przygrywała tzw. dyskoteka. I oferta konkursowa będącego w średnim wieku pana DJ, który w dyscyplinach szybkie pytanie - szybka odpowiedź rozdał parę zabawek, dmuchanych piłek i tym podobnych przedmiotów.

Niektórzy wiedzą, że dość długo przyszło mi czekać na koncert Video. Jakoś zawsze było mi z różnych przyczyn nie po drodze. Raz mi się zdarzyło spotkać Wojtka Łuszczykiewicza pod siedzibą TVP Łódź, ale co tam wystałam czekając, to już moje:) Koncert uważam za udany, była istnie swojska, rodzinna atmosfera.  W końcu zespół łódzki, a grający w zespole Daniel Tyszkiewicz ze Stoków pochodzi. I chłopy z dzielni dopisały ;) Repertuar poprawny, zabrakło mi "Po co nam sen" i najnowszego "Kryzysowego". Niespodzianka "Soft" :) W kwietniu 2010 roku pierwszy raz byłam na solowym koncercie Ani Wyszkoni. Wtedy też sama śpiewała ten numer. Zawsze to jakaś odmiana;) Całkiem sympatycznie wyszło "Idę na plażę". Łuszczykiewicz zaprosił na scenę ekipę z fanklubu zespołu (lubię takie akcje, jako że sama do paru fc należę) i swoją córę Lilkę z koleżankami. Zrobiło się trochę tłoczno (scena w dodatku niezwykle mała była), ale grunt to plażowy nastrój ;)


Po zakończonym koncercie tłumy masowo zaczęły przeskakiwać barierki prawdopodobnie w celu spotkania się z artystami. Państwo z ochrony stało jak grupa słupów, dosłownie wytrzeszczając oczy (widok bezcenny). Stwierdziłam, że może wyróżnię się z tłumu i zamiast uskuteczniać skoki wzwyż, lekko okrążyłam scenę i z boku przeszłam pod taśmą. I zamiast do namiotu obowiązkowo pogadać chwilę z Kramarem (sympatyczny kierowca zespołu) :) W podobnym czasie rozległ się komunikat z prośbą o nieprzeskakiwanie barierek..jakby to miało coś pomóc...;) Gdy się lekko przeludniło, wypełniłam resztę fanowskich obowiązków, po czym skierowałam się w stronę przystanku.

No tak, tylko że już tramwaje nie jechały dalej niż do zajezdni, która była w połowie drogi. Trzeba szukać nocnego. Na szczęście nie tylko ja miałam ten problem :) Po małej wędrówce znalazł się przystanek z linią N.., ale niestety nie tą N, która była mi potrzebna. Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Przebieg myślenia banalnie prosty: kawałek przejadę i resztę dojdę. Jednak co zrobić, jak kierowca nie raczy się zatrzymać na danym przystanku... ;) Szybka męska decyzja (dobrze, że potrafię takie podejmować), alternatywny przystanek został szybko wybrany i tak oto zamiast 15 minut wracałam jakąś godzinę... Dojechawszy do centrum Łodzi postanowiłam się przesiąść w odpowiednią "eNkę" lub w tramwajowy niedobitek jadący w odpowiadającą mi stronę. Chociaż powrót był z małymi zawirowaniami, wszystko skończyło się szczęśliwie.. :)

2 komentarze:

  1. Szykuje się bardzo ciekawy blog :)
    Relacje interesujące, oby tak dalej.

    Co do fb - zaniechałam uwidaczniania własnego bloga na tym portalu, bo hejterzy zawsze się znajdą - wolę dla samej siebie pisać, a przy tym osoby pozytywnie zainteresowane i tak same wpadną :)

    Trzymam kciuki za wenę twórczą i pozdrawiam,
    gimnazjalna koleżanka, Łodzianka,
    Tala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki serdeczne, miło że wpadłaś :-) Podejrzewam, że i tak dowiedziałaś się o tym blogu z fb;-) Musimy się przy okazji jakoś spotkać, dawno się nie widziałyśmy ;-)
      Pozdrawiam również!

      Usuń